Ładowanie strony...
 
 
Artykuły - Odwiedziny


ODWIEDZINY W KRAJU PRZODKÓW
Olędrów nekielskich podróż sentymentalna

  W sierpniu 2005 roku otrzymałem od Howarda Thiele, jednego z australijskich gości, uczestniczących w obchodach 600-lecia Nekli obszerny list.
Zawarte są tam wrażenia z pobytu w Nekli oraz dogłębna analiza relacji niemiecko-polskich w przeszłości, widziana oczami potomka nekielskich olędrów.
Ze względu na uniwersalny charakter tych spostrzeżeń oraz słowa kierowane do ogółu mieszkańców publikujemy fragmenty tego listu.
Z różnych względów jest to możliwe dopiero dzisiaj.
Jerzy Osypiuk

                                                            Drodzy Przyjaciele !
Nasza podróż na drugą stronę świata, do miejsca które dotychczas istniało w naszej wyobraźni jako sen może się zdarzyć tylko raz w całym życiu. Czas jaki spędziliśmy w Nekli
przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Powitanie, przyjęcie oraz gościnność jaką okazaliście przytłoczyła nas. Wszyscy czuliśmy się tak jak bylibyśmy bardzo ważnymi gośćmi. A słowa "przytłoczyła" używam specjalnie gdyż nie znajduję innego, które byłoby równie odpowiednie.
Przygotowaliście nam bardzo bogaty program, mnóstwo interesujących zajęć i rozrywek przez cały okres pobytu w Nekli. Nigdy nie spodziewaliśmy się, że będzie nam poświęcona taka uwaga.
(.)Łukasz, Ania, Natalia, Agata, Mateusz objawili się jako niestrudzeni tłumacze. Muszę powiedzieć, że wielką przyjemność sprawiły mi te wartościowe rozmowy z młodymi, wspaniałymi ludźmi. Bardzo doceniamy ich wielką uwagę, jaką nam okazali. Ci młodzi ludzie sprawiają wrażenie bardzo dojrzałych, w przeciwieństwie do naszej australijskiej młodzieży. Mimo to mają świetne poczucie humoru i potrafią się dobrze bawić. Żywimy nadzieję, że spotkamy ich ponownie w przyszłości. Okazali się bardzo ciepłymi, przyjaznymi ludźmi.
Jerzy, zorganizowałeś i zaprowadziłeś nas do bardzo wielu interesujących miejsc, zbyt wielu aby o wszystkich wspominać.
Ponieważ spędziłem trochę czasu studiując historię Wielkopolski podczas pisania "Historii rodziny Maćkowiaków" wycieczka do polskiej wioski Rakowo oraz do Muzeum Wsi Wielkopolskiej w Dziekanowicach były dla mnie szczególnie ciekawe. Mogłem prawdziwie , na własnej skórze odczuć jak wyglądało życie w dawnej wsi i to było najbardziej niesamowite.
Wyjazdy na odnowione cmentarze ujawniły ogrom pracy wykonanej przez Społeczny Komitet Renowacji Cmentarzy. To co ujrzeliśmy było naprawdę oszałamiające, potrzebowaliśmy naprawdę dużo czasu aby ochłonąć i uzmysłowić sobie skalę i złożoność procesu odrestaurowania cmentarzy.
Reasumując;
-bardzo wiele uczyniliście dla badań historii olęderskiej i lokalizacji cmentarzy,
-ktoś musiał zostać zainspirowany pomysłem przeprowadzenia tak wielkiego projektu, który był częścią obchodów 600-lecia Nekli,
-ktoś musiał okazać przywództwo podczas realizowania tego projektu, prezentowania go wielu instytucjom, które były z nim związane.
(.) W przemówieniu przed kościołem w Nekielce wspomniałeś o wielu różnych instytucjach, organizacjach i ludziach zaangażowanych w realizację tego projektu, co wskazuje na to, jak ogromny był to projekt. Rezultaty ich pracy były widoczne gołym okiem.
Stało się dla nas oczywiste, że cmentarze porośnięte dotąd lasem, przypominającym dżunglę, wyglądają teraz jak ładne parki.
Ile godzin musieliście włożyć w usunięcie zarośli, wykonanie drewnianych ogrodzeń, metalowych stelaży, drewnianych krzyży, tablic informacyjnych ? Nie potrafimy sobie tego wyobrazić.
Wszyscy australijscy potomkowie dawnych mieszkańców Nekielki mają ogromny dług wdzięczności wobec ludzi z Nekli i okolic. Myślę, że nigdy nie będziemy mogli się im odwdzięczyć ale mogę zapewnić, że nasz szacunek dla tych ludzi jest tak ogromny, że nie może być zmierzony.
Podczas pobytu byliśmy pod takim wrażeniem, że nie mogliśmy uchwycić wszystkiego co się wokół działo. Było to za trudne.
Myślę, że jako grupa nie odpowiedzieliśmy adekwatnie i nie podziękowaliśmy indywidualnie wszystkim osobom, które brały udział w tym projekcie a teraz jest bardzo trudno skontaktować się z nimi ponownie. Jeżeli taka możliwość się nadarzy - podziękuj wszystkim w naszym imieniu.
(.) Wydaje się więc, że olędrzy odegrali ważną rolę w historii Nekli i okolic, przyczyniając się do rozwoju tych miejscowości i ziem. Jest oczywiste, że ta historia powinna być rozpoznawalna i przyswajana przez miejscowych ludzi pomimo tego, że olędrzy dawno już stąd wyemigrowali.
Mimo wszystko zauważalny jest szacunek jaki mieszkańcy gminy Nekla okazali grobom olęderskim pomimo tak trudnej historii.
Około 30 lat temu wielu australijczyków  rozpoczęło poszukiwania swoich korzeni. Również nasza rodzina się tym zajęła. Kiedy rozpoczęliśmy nasze poszukiwania początków
rodziny Maćkowiaków nie wiedzieliśmy nawet, że nasz przodek pochodził z Polski. Nie wiedzieliśmy również gdzie usytuowany jest Poznań, a kiedy już to ustaliliśmy niemożliwym było w tamtym czasie znalezienie jakichkolwiek informacji o Polsce w naszych bibliotekach.
Dzięki naszej wytrwałości wyłoniła się z tego bardzo interesująca historia. Z tego co wiem rodzina Maćkowiaków była pierwszą, która poszukiwała jak również opublikowała pokaźny materiał dotyczący historii Nekli w Australii. Oczywiście od tego czasu wiele rodzin podążało naszym śladem i wiele informacji z polskich archiwów stało się bardziej dostępnymi. Około 12 lat temu Darrel Maćkowiak skontaktował się z rodziną Osypiuków podczas wizyty w Nekli i tak się zaczęła "nowa era". Teraz zostały już ustanowione dobre kontakty komunikacyjne między Neklą a olęderskimi potomkami w Australii. Wierzę, że te związki będą kontynuowane i rozwijane w przyszłości.
(.) Twoje przemówienie przed kościołem w Nekielce było bardzo imponujące. Chciałbym się odnieść do niektórych fragmentów tego wystąpienia.
Pokazałeś w nowym świetle to, jak wyglądało osadnictwo olęderskie w Wielkopolsce a w szczególności w okolicach Nekli. Bardzo życzyłbym sobie aby wtedy, gdy rozpoczynaliśmy poszukiwania w roku 1980 moglibyśmy zdobyć takie wiadomości.
Jestem pod wielkim wrażeniem wiadomości, że państwo pruskie pojawiło się na tych ziemiach później niż osadnictwo olęderskie i zaszły tutaj różne inne okoliczności. Być może olędrzy nie byli takimi niechcianymi najeźdźcami jak wcześniej sądziłem. Wnioskowałem tak na podstawie tego co Niemcy w przeszłości czynili w Polsce.
Wygląda na to, że nowi osadnicy byli tylko biednymi chłopami poszukującymi lepszego życia. Ciekawym byłoby dowiedzieć się jakie relacje były między osadnikami - Niemcami a ludnością polską w tym czasie. Zastanawiam się czy istnieją jakieś doniesienia lub materiały źródłowe opisujące te czasy?
(.)W swoim wystąpieniu wspomniałeś również o problemie przymuszania staroluteran w Wielkopolsce do przyłączenia się do kościoła unijnego i problemie emigracji do Australii.
(.) Wielokrotnie rozmyślałem nad tym co sprawiło, że opuścili oni swoje, o wiele wcześniej ustanowione społeczności, że podróżowali w okropnych warunkach na statku na tereny zupełnie nierozwinięte po drugiej stronie świata. 
Adelajda w tym okresie była małym miastem liczącym 600 mieszkańców, żyjących w namiotach. Praktycznie w okolicy nie istniało żadne osadnictwo poza Adelajdą. Nowi osadnicy musieli przetrwać w warunkach surowego australijskiego buszu.
Zastanawiałem się wielokrotnie co sprawiło iż nasi przodkowie tutaj przybyli.
(.) Pierwszymi, którzy zapoczątkowali emigrację staroluteran niemieckich do Australii byli pastor Kavel w 1838 r. i pastor Fritzsche w 1841 r.
W tym okresie pastorzy luterańscy mieli duży wpływ i oddziaływali na swoje kongregacje.
Prawdopodobnie to oni rozniecili u swoich wiernych iskierkę do ruszenia w świat.
Wychowałem się wśród takiej społeczności. Znam ją bardzo dobrze, ma wiele zalet. Są to luteranie głównie niemieckiego pochodzenia. Kultywują nawet dzisiaj wiele ze swoich niemieckich obrzędów, które przywieźli ze sobą gdy przybyli do tego kraju. Można jednak powiedzieć, że ci ludzie mogą też być nietolerancyjni, skłonni do kłótni, uparci a czasem też przekonani o swojej nieomylności czy też zadufani w sobie.
Uważam, że te ich przywary były jednymi z głównych czynników, które spowodowały, że staroluteranie postanowili się spakować i opuścić okolice Poznania.
Luterańscy osadnicy, którzy przybyli do Australii stali się poddanymi Królestwa Brytyjskiego a także Australii.
(.) Z tego co pamiętam z historii w 1793 r. Prusy przyłączyły Wielkopolskę i zaczęły kolonizować ją niemieckimi osadnikami. Tak zaczęły się problemy z Niemcami, jest to zbyt długi temat by się tym zajmować. Konsekwencje tego były zbyt okropne by to  rozpamiętywać. W każdym razie nie da się temu zaprzeczyć czy zapomnieć.
(.) Pomimo tego, że olędrzy wnieśli pozytywny wkład do rozwoju okolic w których się osiedlili, korzyści były przyćmione kiedy Prusacy całkowicie przejęli Wielkopolskę.
A to co Niemcy zrobili z Polakami przez następne 150 lat jest naprawdę nikczemne i podłe.
Z 16 moich przodków, którzy przybyli do Australii 2 tylko było Polakami a 14 z nich to Niemcy. Jest oczywiste, że ja osobiście nie mam żadnego wpływu na to co Niemcy zrobili Polsce ale zastanawiam się nad tym czy jakikolwiek z moich przodków był związany z tą sprawą.
Nie możemy zaprzeczyć, że mamy wspólne niemieckie pochodzenie i to często nie jest łatwe do zaakceptowania.
Były chwile podczas naszego pobytu w Nekli kiedy czułem się niezręcznie, niespokojnie a wręcz czułem się zakłopotany. Jedynym wyjściem aby uporać się z tym problemem jest poszukanie i zaakceptowanie prawdy. Powinniśmy zachować dobre rzeczy a odrzucić te, które są złe. Muriel i ja uporaliśmy się z tym problemem wiele lat temu, kiedy zmieniliśmy bardzo naszą filozofię życiową. Próbowaliśmy zawsze przechowywać i pamiętać o dobrych częściach naszego niemieckiego dziedzictwa a bezlitośnie odrzucać te, które są złe. Nie wszyscy z naszych krewnych akceptują taki stan rzeczy ale my żarliwie odrzucamy zło i stary, zabobonny, niemiecki sposób myślenia.
Wielu australijskich niemieckich potomków zrobiło to samo co my. Teraz jesteśmy wolni i jest to wspaniałe uczucie. Jest to tzw. proces tygodnia niemieckiej krytyki (oczywiście to żart). Zdaję sobie sprawę z tego, że inne nacje mają również swoje wady.
Fakt, który wymaga powtórzenia jest taki: australijscy potomkowie olędrów nie akceptują i nie identyfikują się z obrzydliwymi wydarzeniami, które miały miejsce pod pruską i niemiecką okupacją w Polsce.
(.) Wyrażamy wielkie współczucie dla Polaków, którzy wielokrotnie stawali się ofiarami, których kraj był wielokrotnie najeżdżany z tak wielu kierunków.
Polacy zasługują na to aby teraz ustalić swoją własną przyszłość. Osobiście bardzo szczerze wierzymy i mamy wielką nadzieję, że zakończy się to sukcesem.
Jeżeli młodzi ludzie, których poznaliśmy są jakąkolwiek miarą reszty młodych ludzi w Polsce, to jesteśmy pewni, że Polskę czeka świetlana i bezpieczna przyszłość. W Polsce drzemie naprawdę ogromny potencjał..
W swoim przemówieniu użyłeś wielu mądrych słów o pojednaniu. Wiemy, że wasza gmina w większości jest katolicka i jest wspaniałym widzieć gest przebaczenia i miłości skierowany w zasadzie do Niemców. Teraz to tylko od nas zależy aby udzielić prawidłowej i pozytywnej odpowiedzi. Zaobserwowaliśmy również, że dając szansę ludziom innych nacji, innych ras, innych filozofii możemy dzięki temu dążyć do pojednania i ułożenia sobie dobrych  wzajemnych stosunków.
Jesteśmy również bardzo wdzięczni arcybiskupowi Muszyńskiemu i kościołowi katolickiemu za wsparcie, którego udzielił  akcji porządkowania cmentarzy ewangelickich.
Dziękujemy nakielskim księżom za ich udział w ceremonii poświęcenia cmentarza i tablicy pamiątkowej na kościele w Nekielce..
Może wyjść tylko na dobre, kiedy dawni przeciwnicy - luteranie i katolicy wyciągną do siebie ręce. Mam nadzieję, że większa społeczność luteran w Australii, w tym ludzi których przodkowie pochodzą z Nekielki, usłyszy o tym co wydarzyło się w Nekli.
(.) Chciałbym również wspomnieć jak bardzo smakowało nam jedzenie, które poprzedzało ognisko. Spotkanie przy ognisku samo w sobie było czymś, co będziemy pamiętali już na zawsze. Koncert chóru dziewczęcego w starym kościele w Nekielce oraz występ młodej skrzypaczki z Poznania był czymś bardzo ważnym dla nas. Wszyscy doceniamy to przedsięwzięcie, a fakt, że wszystko było za darmo jest najbardziej hojnym. Dziękujemy wszystkim, którzy się do tego przyczynili.
To wspaniałe, widzieć jak pozostałości luterańskie, teraz odnawiane służą społeczeństwu. Mam wielką nadzieję, a właściwie jestem pewny, że wiele wydarzeń artystycznych będzie miało miejsce w tym kościele w Nekielce.
(.)Mieliśmy ogromne szczęście i okazję aby zwiedzić kościół katolicki w Opatówku. To był najbardziej znaczący fakt dla rodziny Maćkowiaków, ponieważ tam nasz przodek Tomasz Maćkowiak jest pogrzebany, a jego syn Antoni, który wyemigrował do Australii, był również ochrzczony. Nasza wizyta w dworze w Podstolicach była spełnieniem marzeń, było to znaczące ze względu na to, że w tej miejscowości żył nasz przodek Tomasz ze swoją rodziną.
To było przeżycie, które będziemy pamiętać przez resztę naszego życia.
(..) Chciałbym jeszcze na chwilę powrócić do tematu renowacji cmentarzy. Wspomniałem już o ogromnej wdzięczności jaką mamy. Jestem pewien, że wielu ludzi odwiedzi te cmentarze w przyszłości. Zdajemy sobie sprawę, że będą one wymagały znaczącej pracy i utrzymania. Nie mam wątpliwości, że są one atrakcją okolic Nekli, historyczną pamiątką i w rezultacie będą przyciągać zainteresowanie lokalnej społeczności.
Wielu australijskich potomków dawnych mieszkańców tych stron chciałoby w jakiś sposób przyczynić się do pomocy w utrzymaniu i pielęgnacji cmentarzy. Gdyby mieli taką okazję i byli tam na miejscu, na pewno zakasaliby rękawy i zabrali się do pracy.
(.) Jako dowód naszej wdzięczności chcielibyśmy podarować Społecznemu Komitetowi Renowacji Cmentarzy Olęderskich sumę 150 dolarów USA i 90 złotych, które pozostały po naszej wizycie w Polsce.
Serdecznie pozdrawiamy wszystkich mieszkańców Nekli i okolic.      
Howard Thiele

Tłumaczenie z języka angielskiego: Ania i Łukasz
Wybór fragmentów listu: Jerzy Osypiuk