Ładowanie strony...
 
 
Artykuły - Artykuł

Arndtowie z Nekli

Przy okazji obchodów 92 rocznicy odzyskania niepodległości nastąpiło w Nekli uroczyste otwarcie zrewitalizowanej części Rynku. To ważne w dziejach Nekli wydarzenie było również okazją do otwarcia w Nekielskim Ośrodku Kultury wystawy "Nekielskie metamorfozy", pokazującej przeobrażenia naszego miasteczka w ciągu ostatniego stulecia.
Inspiracją do jej powstania była wizyta w Nekli we wrześniu ubiegłego roku pana Manfreda Kruski z Berlina, który przywiózł zdjęcia Rynku, wykonane przez siebie w 1959 roku. Rewitalizacja odmieniła po raz kolejny wygląd tego miejsca .
Propozycja zorganizowania takiej wystawy została życzliwie przyjęta przez pana Burmistrza Romana Grychowskiego i zrealizowana przez zespół pracowników Nekielskiego Ośrodka Kultury pod kierunkiem pana Pawła Tokłowicza, za co należą się im serdeczne podziękowania. Swój udział w tym przedsięwzięciu ma również pracownik UG p. Artur Kaczmarski, który przygotował fotografie na wystawę.
Kim jest siedemdziesięcioczteroletni dziś Manfred Kruska? Przyjechał na otwarcie naszej wystawy w towarzystwie swojego brata Dietricha Kruski i kuzynki Karin Pilarsky z Frankfurtu n/Menem.
Wszyscy są potomkami, znanych przed wojną i sympatycznie wspominanych przez najstarszych mieszkańców Nekli, rodzin Arndtów.
Warto w tym miejscu przypomnieć historię tych rodzin.
O początkach obecności rodziny Arndt w okolicach Nekli dowiadujemy się z przywileju osadniczego dla olędrów w Brzeźnie, tuż za zachodnią granicą naszej gminy.
Brzeźno, zwane dawniej Brzeziem, zostało założone na podstawie przywileju z 27 marca 1749 r., zawartego pomiędzy Antonim Krzyckim, właścicielem Siedlca i Brzezia, a uczciwymi Andrzejem Arentem sołtysem i Marcinem Beckerem - zasadźcami, występującymi w imieniu całej przyszłej gminy olederskiej. Kolejne pokolenia tej rodziny zamieszkiwały później również w Nekielce i Nekli.
W rodzinie Henryka Leopolda Arndta (1845-1899), zajmującego się handlem zwierzętami i Henryki z domu Westphal (1850-1905), urodzonej w Nekielce urodziło się kilkoro dzieci.  Wśród nich było trzech synów: Bruno (1873-1935), Hermann (1881-1963) oraz nieznany dziś z imienia syn, który w wieku 14 lat (!) samodzielnie wyemigrował do USA.
Bruno i Hermann związali swoją przyszłość z Neklą, żeniąc się z dwiema siostrami, córkami nekielskiego restauratora Ferdynanda Tomasza Fabischa i Idy z domu Arndt z Brzeźna.  Bruno, podobnie jak ojciec, zajmujący się handlem zwierzętami ożenił się w 1904 r. z Almą Susanną Fabisch (1883-1931), natomiast Hermann w 1907 r. z Emmą Idą Fabisch. Ten drugi przejął później od teścia prowadzenie gospody "Zur Linde" (Pod lipą)
Interesy prowadzone przez obydwu braci były bardzo dochodowe. Handel bydłem i końmi pozwolił Bruno na wybudowanie najbardziej okazałego domu w Nekli, przy ulicy Poznańskiej. Gospoda Hermanna również przynosiła znaczące dochody. Nic też dziwnego, że o względy panien z tych domów starali się wykształceni kawalerowie.
Najstarsza z sześciorga dzieci Almy i Bruno Arndtów - Ida wyszła w 1935 r. za mąż za Haralda Kruskę, pastora ewangelickiego z Łubowa. W tym małżeństwie urodziło się w Poznaniu troje dzieci: Manfred (1936), Helga (1938) i Dietrich (1939).
Emma i Hermann Arndt mieli dwoje dzieci: Hildegard (1908) wyszła w 1937 r. za doktora medycyny Gerharda Scholza ze Swarzędza, zaś młodszy o rok Herbert  ożenił się również w 1937 r. z Ingeborg Krause, córką inżyniera z Bydgoszczy.
Po zakończeniu II wojny światowej rodzina Krusków osiedliła się w Berlinie Zachodnim, gdzie ojciec objął posadę wykładowcy w uczelni teologicznej. W tym mieście dzieci zdobyły staranne wykształcenie. Manfred ukończył architekturę.
W 1959 r. wygrał konkurs na projekt plakatu promującego VI Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Nagroda w wysokości 30 tys. złotych była w tamtych czasach niebagatelną kwotą. Warunkiem było jednak wydanie całej sumy w Polsce. W związku z tym załatwiono mu roczne studia na warszawskiej ASP. Oszołomiony zwycięstwem, zamieszkał przez trzy pierwsze tygodnie w luksusowym hotelu "Bristol", później przeniósł się do kwatery studenckiej. Podczas koncertu Laureatów nagrodę wręczał mu sam Artur Rubinstein. W tym czasie odwiedził Neklę, rodzinną miejscowość mamy i dziadków. Wykonał też fotografie Rynku i innych miejsc w Nekli, które można oglądać na naszej wystawie do końca listopada.
Po upadku komunizmu często podróżuje po Polsce. Stara się też przekonywać znajomych berlińczyków, że nie tylko Rzym i Paryż warto odwiedzić ale również leżący blisko granicy piękny Poznań.
W 2006 roku postanowił obchodzić swoje 70-te urodziny w Poznaniu, zapraszając na nie wszystkich urodzonych w tym mieście w dniu 23 lipca 1936 roku.
Przez wiele lat aż do przejścia na emeryturę prowadził w Berlinie Biuro Wzornictwa Wystawowego.
Jego brat Dietrich jest również emerytem, wcześniej kierował w Berlinie dużą firmą zajmującą się administrowaniem i utrzymaniem nieruchomości.
Trzecią osobą reprezentującą rodzinę Arndt na uroczystościach 11 listopada była pani Karin Pilarsky, córka Herberta Arndta i wnuczka Hermanna, mieszkająca pod Frankfurtem n/Menem. Była nauczycielką w szkole, teraz jest na emeryturze.
Popołudniowe spotkanie przy kawie w kameralnym gronie pozwoliło bliżej poznać losy innych członków rodziny Arndt. Miłym akcentem było spotkanie gości z panią Marią Chromińską, ciepło wspominającą przedwojenne czasy i relacje z rodzinami Arndtów. Opowieść o działaniach doktora Scholza, zięcia Hermanna (podczas okupacji był lekarzem powiatowym we Wrześni), które pomogły w chorobie i uniknięciu wywózki na roboty do Rzeszy, wywarły na gościach duże wrażenie.. Życzliwą pomoc dr. Scholza wielu chorym w Nekli potwierdza również pan Henryk Olek, mieszkaniec Rynku. Opowiadał mi  o heroicznej postawie Hermanna Arndta, broniącego przed aresztowaniem przez hitlerowców ojca p. Henryka. Kategoryczna reakcja gestapowca, dowodzącego akcją i słowa "Jeśli nie on, to pan pójdzie do obozu" udaremniła starania życzliwego sąsiada.
Tak wiec mimo różnic narodowościowych i szczególnych warunków okupacyjnych niemieccy sąsiedzi okazali się lojalnymi i przyzwoitymi współobywatelami, zachowanymi we wdzięcznej pamięci polskich mieszkańców Rynku.
Wszyscy goście byli wzruszeni, zadowoleni i dziękowali za zaproszenie, umożliwiające odwiedzenie rodzinnej miejscowości swoich przodków.
W piątek raz jeszcze przyjechali do Nekli aby ze spokojem przeanalizować wystawę w Nekielskim Ośrodku Kultury.

Jerzy Osypiuk

0 1 2 3
4 5 6 7
8 9 10 11
12 13 14 15
16 17 18

PS. 
21 lipca 2010 r. odwiedziła Neklę , wraz z grupą swoich przyjaciół, pani  Sunya Kjolhide z Północnej Karoliny w USA. Jest ona wnuczką wspomnianego wcześniej 14-letniego młodzieńca z rodziny Arndt, który samodzielnie wyjechał za ocean. Jej mama, dzisiaj dziewięćdziesięcioletnia staruszka, odwiedziła wraz z rodzicami na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX w. swoich wujków w Nekli. Nasi goście z lipca i listopada nie wiedzieli nic o swoim istnieniu. Arndtowie z Niemiec z niedowierzaniem słuchali tej opowieści o emigracji czternastolatka do USA. Skojarzyli sobie później, że tuż po wojnie rodzice otrzymywali paczki żywnościowe z Chicago. Czy pochodziły one od krewnych? Na odpowiedź trzeba jeszcze poczekać.