|
|
Jubileusz 600. lecia Nekli,
XIII Tydzień Zwykły, A
(Iz 63,7-9; Rz 6,3-4.8-11; Mt 10,37-42)
tekst homilii ks. abp. Henryka Muszynskiego,
wygłoszonej podczas mszy św. z okazji 600 lecia Nekli.
Będę wysławiał imię Twoje na wieki.
Wielki jest bowiem Pan i godzien wielkiej chwały.
(Ps 145, 2-3)
1. Pamięć Jubileuszy>
Jakże aktualne są te słowa dzisiaj, w tej chwili, w tym miejscu,
kiedy obchodzimy tak wymowny w swojej treści Jubileusz 600-lecia
istnienia Nekli. Słowa, które w ustach Psalmisty oznaczały uwielbienie
Boga przez cały czas, słowa, które oznaczały trwałość, jedność
i niezmienność, i były znakiem tej niezmienności na ziemi, otrzymują
tutaj jakby nowy wymiar, nową rację istnienia, bowiem my wypowiadamy
te słowa w imieniu tych wszystkich, którzy przez wieki na tej
ziemi chwalili odwiecznego Boga: Ojca, Syna i Ducha Świętego,
a także i tych, którzy inaczej czcili jednego i tego samego Boga.
Oni również wymawiali te słowa psalmu: Będę wysławiał imię Twoje,
Panie. Wspominając tych braci Żydów, którzy żyli tutaj na tej
ziemi, przypominamy sobie, że my również w modlitwie Ojcze nasz,
sławimy imię odwiecznego Boga, wołając: Święć się imię Twoje.
Nie jest przypadkiem, że nasze świętowanie rozpoczynamy od najświętszej
Eucharystii, od tego źródła, od fundamentu, w którym znajdowali
oparcie także nasi przodkowie.
Jubileusz - to czas świętowania i radości z powodu dokonań naszych
ojców i dziadów na tej ziemi, ale także z powodu zachowanej pamięci.
Przypominamy sobie bogate, dziedzictwo kultury, historii pozostawione
tutaj, na tych ziemiach, ale także pielęgnujemy pamięć o naszej
przeszłości. Pamięć ta bowiem, jest jednym z istotnych znamion
naszej tożsamości narodowej, a także religijnej. Pamięć posiadają
organizacje, stowarzyszenia, parafie, ludy, narody, rodziny, a
także pojedyncze osoby, dlatego też różne są jubileusze, w zależności
od tego, kogo i co obejmują.
My jesteśmy tutaj jako wspólnota, która dziedziczy zarówno kulturę
narodową, jak i religijną naszych ojców. Jesteśmy, aby się modlić
i przypominać, że czujemy się odpowiedzialni za to dziedzictwo
600 lat. Ileż to pokoleń przechodziło przez te dzieje
Uświadamiamy
sobie, że jesteśmy jednym ogniwem w tym łańcuchu dziejów. Z doświadczenia
wiemy, że łańcuch jest na tyle silny, na ile silne jest najsłabsze
ogniwo. Jesteśmy tym bardzo szczególnym ogniwem, które przeżywa
wielkie zmiany społeczne, polityczne, ekonomiczne, a jednak jest
coś, co trwa nieprzerwanie: nasza chrześcijańska, katolicka wiara,
dlatego świadomie nawiązujemy do tego pięknego dziedzictwa, pamiętając,
że stracić pamięć oznacza stracić życie. Człowiek jest jedyną
istotą, która ma pamięć, która potrafi wspominać, a dzięki temu
ma także historię. Tę historię pragniemy pielęgnować, podejmować,
ale także rozwijać. Ośrodkiem i centrum całych dziejów ludzkości
jest odwieczny Bóg, który kieruje narodami, losami ludów - tych
którzy tu są, i którzy tu będą - i którzy z tej pamięci czerpią
inspirację i moc do działania. Tak było zarówno w okresie okupacji,
w okresie komunizmu, kiedy usiłowano fałszować, czy zacierać pamięć
o przeszłości, bo człowiekiem wykorzenionym łatwo jest manipulować.
Dzisiaj, w atmosferze wolności, świadomie wracamy do naszych korzeni.
Pragniemy zanurzyć w tej naszej tradycji narodowej, polskiej,
katolickiej, chrześcijańskiej zwłaszcza naszą młodzież, gdyż nie
ma nic bardziej godnego ubolewania, jak młody, duchowo bezdomny
człowiek, który nie potrafi odpowiedzieć na najbardziej istotne
pytania: Skąd? Dokąd i po co? Jeżeli nie możemy odpowiedzieć dokąd
idziemy, czyż możemy mieć pewność, że idziemy w dobrym kierunku?
- Wielkim zobowiązaniem starszego pokolenia jest to, aby naszej
młodzieży, naszym dzieciom umieć zaszczepiać miłość do ziemi ojczystej.
Bo ziemia ojczysta, to nie tylko język, kultura, dorobek. Ziemia
ojczysta to nasi ojcowie, dziadowie, duchowe dziedzictwo, które
chcemy przejąć w sposób świadomy i nie tylko potrzymać, ale i
rozwijać.
Historycy pisząc dzieje Nekli, będą wspominali czasy jej świetności
w latach 1725 - 1793, kiedy cieszyła się prawami miejskimi, ale
także bolesne lata rozbiorów i okupacji znaczone udziałem mieszkańców
tego miasta w walkach wyzwoleńczych i partyzanckich. Zachowujemy
w pamięci obóz przymusowej pracy dla Żydów w latach okupacji 1942-1943;
niezwykły udział holenderskich Mennonitów, zwanych tutaj Olędrami,
w przygotowaniu gruntów do uprawy. Wymownym świadectwem ich obecności
są liczne cmentarze znajdujące się na terenie Parafii św. Andrzeja
w Nekli i w okolicy. Pragnę wyrazić uznanie, podziękowanie i wdzięczność
zarówno Radzie Miejskiej, Parafialnej Radzie Duszpasterskiej i
Ekonomicznej, która pod przewodnictwem Ks. Kanonika Ryszarda Golińskiego,
przy czynnej pomocy Pana Burmistrza i Władz Miejskich, podjęła
wysiłek odnowienia tych cmentarzy. Jest to nie tylko wyraz wysokiej
kultury duchowej, ale i głębokiej wiary chrześcijańskiej tych,
którzy podjęli się tego dzieła. Wszyscy, którzy kształtowali materialne
oblicze nekielskiej ziemi zasługują bowiem na to, by zachować
ich w pamięci na równi z tymi, którym stawiamy pomniki, jako obrońcom
odzyskanej po latach zniewolenia wolności.
Cieszymy się również z obecności naszego Współbrata, Colina Hufa,
Pastora Protestanckiego, który reprezentuje swoich przodków, którzy
tutaj, na tej ziemi mieszkali, razem z nami się modlili, uczestniczyli
w jedności Słowa Bożego nie mając wspólnoty eucharystycznej. Nasza
dzisiejsza wspólna modlitwa zbliża nas bardzo do siebie.
2. Wymiar religijny jubileuszu
Wśród dziedzictwa odziedziczonego po naszych przodkach wystarczy
ta najważniejsza jego część: nasza chrześcijańska i katolicka
wiara, która pozwala nam dostrzec najgłębszy i najpełniejszy wyraz
każdego jubileuszu. Za przykładem Psalmisty pozwala ona nam dostrzec
nie tylko wielkie dzieła ludzi w przeszłości, ale także aktualne
działanie odwiecznego Boga. Wiara pozwala nam patrzeć dalej, widzieć
głębiej i wartościować pełniej. Ukazuje nam obecność Boga pośród
naszej codzienności. Ukazuje nam Tego, który jest źródłem wszelkiego
dobra, inspiracją wszelkiej miłości, oraz oparciem i siłą w realizowaniu
naszych przedsięwzięć. Niedawno zapytano Kardynała Ratzingera
- dzisiaj papieża Benedykta XVI - czym jest dla niego wiara. Odpowiedział:
Wiara jest dla mnie korzeniem, dzięki któremu życie otwiera się
na podstawową decyzję: decyzję, by dostrzec i przyjąć Boga. Jest
dla mnie kluczem, dzięki któremu wyjaśnia się wszystko inne...
Wiara jest korzeniem, który pozwala dostrzec obecność Boga, cieszyć
się tą obecnością, i jest kluczem, który rozjaśnia nasze życie,
to co jest za nami, i to co jest przed nami i także to czym żyjemy
w dniu dzisiejszym. Dalej Benedykt XVI mówi:
Kto wierzy, ten przyjmuje miłość Boga, dlatego wiara oznacza,
że mówię "tak" nie tylko Bogu, ale i wobec stworzenia,
wobec wszelkich stworzeń, zwłaszcza wobec człowieka, że staram
się w każdym widzieć obraz Boga, że dzięki podstawowemu "tak",
dzięki przekonaniu, że Bóg stworzył człowieka, że to On kryje
się za tym dziełem, że człowiek nie jest czysto negatywną istotą,
miłość może znaleźć sobie oparcie i dzięki wierze uzasadniać nadzieję.
Człowiek jest obrazem i podobieństwem Boga, który buduje pomosty
pomiędzy ludźmi. Jeżeli w drugim człowieku widzimy naszego brata,
to oznacza, że spotykamy się jako dzieci jednego Ojca. Jest rzeczą
znamienną, że z preambuły do Konstytucji Unii Europejskiej wykreślono
słowo braterstwo. Tam gdzie się mówi o prawdziwym braterstwie,
tam bliska jest myśl, że mamy jednego prawdziwego Ojca, który
jest w niebie. W świecie rozdzieranym przez nagłe konflikty, przez
akty terroru trzeba, aby ta świadomość głęboko tkwiła w nas, świadomość
zobowiązująca, która czyni życie ludzkie bardziej pięknym, wartościowym.
Historia i dzieje ludzi odczytane w perspektywie wiary pozwalają
nam dostrzec nie tylko historię ludzi, ale także dzieje odwiecznego
Boga. Za Psalmistą wołamy: Dziękujemy Bogu za wielkie dzieła,
dokonane przez Pana w naszych czasach, za dzieła dokonane w przeszłości.
Wzorem Psalmisty pragniemy przekazać potomnym pamięć o tych dziełach,
o wielkiej dobroci odwiecznego Boga.
Wiara pozwala nam nie tylko poznać, ale także doświadczyć bliskości
i obecności Boga. Chrystus zapewnia nas, że kto motywowany wiarą
w Niego przyjmuje człowieka, przyjmuje równocześnie Ojca i Syna.
Bóg tak dalece utożsamia się z każdym ludzkim działaniem inspirowanym
miłością, że wystarczy podać kubek zimnej wody pragnącemu, aby
spotkać Jezusa Chrystusa. Tak blisko jest Bóg. Tej bliskości Boga
do człowieka nie odnajdziemy w żadnej innej religii. Chrześcijaństwo
jest bowiem religią Boga Wcielonego i trzeba ustawicznie odkrywać
obecność Boga w człowieku i człowieka w Bogu. Bo każdy z nas wpisany
jest w odwieczny plan Boga. Każdemu z nas Bóg wyznaczył jedyne,
niepowtarzalne zadanie. Świat będzie na tyle uboższy, na ile my
tego zadania nie spełnimy. Codziennie modlimy się mówiąc: Bądź
wola Twoja, ale wola Boża częstokroć zostaje wyrażona za pośrednictwem
ludzi. Kiedy Bóg działa a człowiek zawodzi, wielu ludzi skłonnych
jest sądzić, że to Bóg zawodzi. Ale to, co się wydaje kresem ludzkich
możliwości jest bardzo często początkiem Bożego działania, bo
Jego zwycięstwo jest innym zwycięstwem, jedynym i niepowtarzalnym.
Zwycięstwem, które zmierza do tego, by zdobyć ludzkie serca, dlatego
pozwala się ukrzyżować, aby przywrócić nam drogę utraconą, zagubioną,
drogę do pełni życia.
Przez chrzest zostajemy zanurzeni razem z Chrystusem w Jego śmierci
i dzięki temu wraz z Nim zmartwychwstajemy. W Chrystusie śmierć
staje się bramą do życia. Bez Chrystusa życie staje się drogą
ku śmierci. Stąd zapewnia nas św. Paweł: Jeżeli umarliśmy razem
z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc,
że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć
nad Nim nie ma już władzy (Rz 6,8-9). Już dziś uczestniczymy w
tym zwycięstwie. Zewnętrznym znakiem tego zwycięstwa jest krzyż,
który stawiamy na grobach naszych drogich zmarłych, bo krzyż jest
znakiem trwania, jest znakiem zmartwychwstania. Najbardziej okazały
pomnik nie zastąpi nigdy zwyczajnego, drewnianego krzyża. W krzyżu
jest pełnia, jest cierpienie, ale w krzyżu jest także zbawienie.
Pomniki stawiamy bardziej dla ludzi, niż dla tych, którzy odeszli.
Im służymy naszą modlitwą, uczestnictwem w Eucharystii, przyjmowaniem
komunii św., która jest chlebem życia i znakiem naszej wiary w
Jezusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego.
Krzyż jednak to nie tylko symbol i znak, ale nade wszystko rzeczywistość,
wyraz naszej prawdziwej wspólnoty z Chrystusem, który naucza:
Kto nie bierze swego krzyża i nie idzie za Mną nie jest mnie godzien.
Jak nie ma Chrystusa bez krzyża, tak bez krzyża nie ma też prawdziwej
wspólnoty z Chrystusem, nie ma też prawdziwie życia chrześcijańskiego,
nie ma też zbawienia! Droga do udziału w zmartwychwstaniu prowadzi
nie obok Golgoty, lecz poprzez Golgotę i przez krzyż. Naszą wierność
Chrystusowi wyrażamy nie tyle słowami, co czynami, a zwłaszcza
wiernością w cierpieniu. Cierpienia nie musimy szukać, ono jest
obecne w każdym życiu. Jeżeli wyznajemy Jezusa Chrystusa zmartwychwstałego
i ukrzyżowanego oznacza to, że pragniemy przyjąć cierpienie w
imię miłości i z miłością, bo tylko takie cierpienie przyjęte
z Jezusem Chrystusem jest owocne i staje się drogą do zbawienia.
Może tak jak na Szymona Cyrenejczyka spadają na nas krzyże w sposób
nieoczekiwany. Te krzyże które wybieramy, nigdy nie są prawdziwymi
krzyżami. Niosąc krzyż za Chrystusem uświadamiamy sobie, że to
cierpienie nie jest przekleństwem, nie jest drogą do nikąd, ale
jest drogą wraz z Chrystusem do domu Ojca niebieskiego. Nie jest
to oczywiście ani proste, ani łatwe. Miłość jednak nie na tym
polega, że my umiłowaliśmy Boga, ale na tym, że On w swojej łaskawości
pierwszy nas umiłował i to jako grzeszników. Pełnię tej prawdy
objawił Bóg w Jezusie Chrystusie, który wziął na siebie nasze
słabości, ułomności, naszą samotność, nasze grzechy, stał się
podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu. Umierał ludzką śmiercią,
śmiercią skazańca, aby nas wykupić od wiecznego zatracenia, od
śmierci wiecznej.
Wbrew pozorom prawda o krzyżu i o śmierci nie zakłóca naszej jubileuszowej
radości, ale ją dopełnia, bo ukazuje nam prawdziwą radość, mocniejszą
niż wszystkie nasze smutki, utrapienia. Bowiem nie krzyż i śmierć,
a zmartwychwstanie i życie jest ostatecznym słowem kochającego
Ojca. Wraz z Chrystusem zmartwychwstałym już w momencie naszego
chrztu wkraczamy w nowe życie, aby żyć z Chrystusem na wieki.
Amen.
|
|